New is not always better

Ostatnio czytając Bądź Paryżanką gdziekolwiek jesteś (tak na marginesie, bardzo fajna książka :) natknęłam się na ciekawy fragment, w którym znalazłam kilka złotych zasad Paryżanek. Istnieje u nich, nadal, coś takiego, jak przekazywanie z pokolenia na pokolenie pewnych złotych zasad lub jak kto woli, porad dotyczących różnych aspektów ich życia (kuchni, urody, itd.).
Między innymi:

"Na połysk włosów: przy ostatnim spłukiwaniu dodaj do naczynia z wodą pół szklanki octu.

Raz w tygodniu szoruj zęby sodą oczyszczoną. Efekt bieli murowany.

Gazety to świetna szmatka do mycia szyb. Bardziej ekologiczna niż papierowe ręczniki.

Po wyciśnięciu soku z cytryny przetrzyj nią, przed wyrzuceniem do śmieci, paznokcie: wzmacnia je i wybiela."

I wiecie co, zasady te wydały mi się jakoś dziwnie znajome... Przecież pamiętam jak kiedyś mama zawsze mi potarzała, że ostatnie płukanie włosów powinno się robić roztworem octu, by dodać im blasku. Pamiętam też, jak myła okna używając szarych gazet...
I naszła mnie refleksja. W Polsce lata 90-te zrobiły swoje. Przedtem nie było nic i nagle, po 1989 roku przyszło do nas NOWE. Każdy z nas zachłysnął się tym, co do tej pory było nieosiągalne. Zalała nas fala kolorowych reklam, złotych środków na każdą okazję i trudno się nam dziwić. Cieszyliśmy się, że my też mamy pastę Colgate i szampon z odżywką, której używa sama Claudia Schiffer (a od jej włosów aż bije po oczach).
Zasady naszych babć i mam poszły troszkę w odstawkę. Każdy chciał być nowoczesny, więc powoli zasady stosowane od wielu pokoleń, odeszły w zapomnienie.
Jak widać jednak, nie były one takie złe, skoro nadal są przekazywane z matki na córkę przez Paryżanki. Czasami warto się zatrzymać i zastanowić, czy to co nowe jest zawsze lepsze. Warto też mieć odwagę trzymać się tego co sprawdzone i niewymagające od nas nadmiernego wysiłku...

A wy macie jakieś zasady, które przekazała Wam mama, a jej, jej własna mama?

fificheek.blogspot.com via pinterest.com


Some time ago while I was reading How to be Parisian whenever you are (btw, a really good book), I came across an interesting passage with some golden rules on different aspects of their lives (cooking, beauty, etc.) which Parisians pass on from generation to generation.
Some are:

 

"To add glow to your hair: when rinsing your hair add half glass of vinegar to water.

Once a week brush your teeth with baking soda. White teeth quaranteed.

Newspapers are a great way to clean the windows. More ecological than paper towels.

After squeezing a lemon rub it into your nails: it whitens and strenghtens them."

And you know what, they sounded very familiar... I do remember my mom who kept saying that using vinegar to water to rinse your hair makes it shine more. I also remember how she cleaned the windows with newspapers...
And all that got me thinking. In Poland 1990s did the bad job. Before that time there was nothing available for regular people and after 1989 the NEW came (after the Communist regime collapsed). Everyone got relished by all the things that had been out of reach for so many years. Suddenly we got flooded by all these colorful commercials of all the goodies for every occasion and we were hard to blame. We were excited to have Colgate toothpaste and this shampoo+conditioner thing which Claudia Schiffer used (and her hair was shiny as hell).
The rules that our grandmas and moms had been using for so many years got suddenly abandoned.
Well obviously they weren't that bad since they still work and are still passed on from Parisian mothers to their daughters. Sometimes, you just need to stop and think whether new is always better. And you should have the courage to stick to what's been already checked and doesn't require much of our effort...

And do you follow any rules which you heard from your mom and which she heard from hers?

Comments

  1. Zmusiłaś mnie do zastanowienia się nad tym, jaką nieoczywistą mądrość przekazały mi moja mama i babcia. Mama jest mistrzynią sprzątania (robi to również zawodowo sprzątając i organizując domy zamożnych ludzi), niestety wiele się od niej nie nauczyłam a trochę żałuję bo teraz sama muszę szukać. Przekazała mi też masę włoskich przepisów, a codzienna kuchnia włoska ma to do siebie, że jest szybka i prosta. Od babci pamiętam radę dosypywania szczypty soli do parzonej kawy, żeby wydobyć smak. Obydwie jeszcze żyją, więc może czegoś się jeszcze nauczę ;) Pozdrawiam!

    ReplyDelete

Post a Comment