Simplicity, again ;)


Nadszedł nowy sezon, a wraz z nim znów zaczęłam się zastanawiać, jaki jest mój styl. Czy ja go w ogóle mam? Czy może nadal błądzę? Co jest moim znakiem rozpoznawczym? Już kiedyś pisałam, że moja garderoba jest bardzo różnorodna. I choć wcześniej miałam postanowienie, że postaram się stworzyć pewną prosta bazę, nadal najtrudniej kupuje mi się ubrania proste, w stonowanej kolorystyce. Wiem, dziwne. Ale jeszcze dziwniejsze jest to, że najchętniej ubieram właśnie te rzeczy. Ostatnio zauważyłam, że stojąc w garderobie i ubierając się wybieram te proste swetry, T-shirty i spodnie, a pomimo, że uwielbiam ubrania kolorowe i nietypowe, omijam je wzrokiem i ubieram z goła inne.
Dlatego od pewnego czasu inwestuję w proste rzeczy, w proste marynarki, kupiłam też kilka prostych topów i spodni. Jestem też o krok od pozbycia się tych wszystkich ubrań WOW (wiecie o moim impulsywnym kupowaniu wzrokiem, hehe), których nie założyłam od dłuższego czasu (właśnie dlatego, że trudno było mi je z czymkolwiek zestawić).
Ta dwubiegunowość jest uciążliwa. Kupujesz ciuchy, które Ci się podobają, ale ich nie nosisz, za to nosisz ciuchy, które trudno Ci kupić... Coś chyba tu nie gra ;)
To znaczy, powoli mnie ta choroba opuszcza, hehe... Mam nadzieję... ;)

A new season has come and together with it I started thinking over my style, again. Do I have one? Or am I still looking for it? What's my signature look? I already wrote how colorful my wardrobe was. And even though I wanted to make a simple base I still find it hard to buy simple clothes in a soft color scheme. I know it sounds weird. But it's even weirder that I prefer wearing the latter. I realized that every time I'm in my wardrobe trying to put something on, I most often go for the simple sweaters, tees and pants and despite the fact I love buying unusual and colorful clothes, I keep avoiding wearing them.
That's why for some time now I've been investing in simpler items, simpler jackets, I've bought some simple tops and pants, too. And I'm within an ace of getting rid of all those WOW items (you know I'm an impulsive buyer, haha), which I haven't worn for a long time.
Being such 'bipolar' when it comes to dressing is a real nuissance. You buy clothes which you love but you don't wear them, and at the same time you wear clothes which you don't feel like buying...There's something wrong with me ;)
I mean, hopefully I'm recovering from this weird state, haha... Hopefully...;)

Comments

  1. Z doborem ciuchów do garderoby jest u mnie całkiem podobnie. Wszelkie ekstrawaganckie ciuchy,które kupowałam z ogromnym entuzjazmem obecnie leżą w szafie w stanie nienaruszonym. Klasyczne ciuchy natomiast noszę regularnie.
    Po zatym świetny blog.
    Zapraszam na www.po-prostu-slowa.blogspot.com

    ReplyDelete

Post a Comment