How I decided not to be a buzzard anymore :)



Zgred, jak podaje słownik PWN, to lekceważące określenie starszych ludzi, rodziców...
No dobra, zacznę od początku...
Od pewnego czasu czułam się jakby ktoś rzucił na mnie urok, bo w moim życiu zapanował totalny chaos, a ja nie mogłam znaleźć w sobie tyle siły, żeby sobie z nim poradzić. Piętrzyły się różne poważne i drobne sprawy, w domu zapanował totalny bałagan. Moje dzieci przenoszą swoje pokoje do salonu, bo tak jest fajniej, a ja super-matka (?) nie nadążam z odnoszeniem ich klamotów z powrotem. Gdzie się podziała moja supermoc?! Poza tym Majka była na etapie nauki chodzenia, więc trochę na rękach, trochę trzeba było ją prowadzić, no i te zęby... Oprócz tego nieustannie zamartwiam się o ich zdrowie (czy kiedykolwiek przestanę?). STRES, nadmiar obowiązków, bałagan w domu, szarość za oknem (oooo, to jeden z kluczowych problemów!), frustracja związana z upływem czasu... wszystko to doprowadziło mnie do bycia zgredem. Potwierdzą to Ci, którzy znają mnie trochę bliżej ;) Totalny zgred. Nie cierpię siebie takiej (może dlatego, że to pierwszy raz na tak dużą skalę!). Zgredowatości nie da się pozbyć niczym zwyczajnym, ani zakupami, ani trunkami wyskokowymi, ani wyjściem na imprezę, ani wizytą u kosmetyczki. Pozostajesz zgredem do momentu aż nie zniknie (choć troszeczkę) przyczyna tej sytuacji. Mnie udało się ją namierzyć (i trochę uspokoić), u mnie to zawsze stres o dzieci. Pozostałe sprawy tylko to wszystko potęgują, a ja staję się N-I-E D-O Z-N-I-E-S-I-E-N-I-A, czyli inaczej staję się zgredem.
Ale, oto świecie, wychodzę z tego niepożądanego stanu, świat nie lubi zrzęd. Idzie wiosna, nastał marzec, a dzień jest coraz dłuższy. No i przede wszystkim, moje dzieci chcą mieć szczęśliwą i uśmiechniętą mamę! Wyciągnęłam już wiosenne buty (przed chwilą kupiłam na ostatniej wyprzedaży sandałki :)))))) i zamierzam wrócić do tych co to potrafią doceniać życie. Wam też polecam. Zaczęłam też kilka nowych projektów zrób-to-sama (już wkrótce na blogu).
Przesyłam pozytywne wibracje wszystkim moim czytelnikom! Marzec, marzec, marzec, wiosna!

Buzzard, according to a dictionary, is a scornful term for old people and parents...
OK, let's go back to how it all started...
For some time I've been feeling as if someone bewitched me as my life became a total chaos, and I just couldn't find the way to recover from it. There have been all those big and small things piling up, and our home's become a total mess. My kids have decided to move their rooms into our living room, it's cooler that way, and me a super-mom haven't been quick enough to take all their stuff back. Where the heck has all my super-power gone?! Apart from thatm Maja's been learning to walk, so she's been spending her time in our arms or trying to walk with support, and those teeth... And on top of that, I've been constantly worrying about my kids' health (will I ever stop?) STRESS, too much of work, mess in the house, the weather outside (oh yes, the't one of the key problems!), and this ticking time... all that has brought me to the being a buzzard. My family and friends will tell ya! I can't stand being one (maybe it's because it's the first time on such a large scale!). You can't get rid of buzzard inside of you with shopping, booze, partying or in a beauty salon. You are a buzzard until you find the cause. I found mine, for me it's always worrying about my kids. The rest of the things just escalate all this and I've become U-N-B-E-A-R-A-B-L-E.
But, hey world, here I come, I'm getting back to life, nobody likes whiners. The spring is coming, it's March, and days are getting longer. Besides, my kidds want their mom to be smiling and happy! I've already taken out my spring shoes (I've just bought sandals on one of last sales :)))) and I'm going to enjoy my life again. And you should too. I've also started some diy projects (soon on the blog).
So, I'm sending you, my dear readers, all my positive vibes! March, March, March, Spring!

Comments