The strange things I do lately






Total look: Mango

Od pewnego czasu zauważyłam jak bardzo się zmieniłam. Od czterech lat jestem mamą i zmiany te łączę z pojawieniem się dzieci, ale może to wcale nie one były przyczyną?

Recently I realized how much I've changed. I became a mom 4 years ago and I guess the changes are a result of that, but maybe it has nothing to do with that?

Po pierwsze z bardzo wielu rzeczy zrezygnowałam... Dopiero teraz do mnie dociera, że niektórych z nich zaczyna mi bardzo brakować. Są to bardzo różne rzeczy, niektóre bardziej fundamentalne, inne bardzo niewielkie, mało znaczące, a jednak takie, które gdzieś mnie definiowały.  Brakuje mi np. czytania dokumentów i biografii, które przenosiły mnie w inną rzeczywistość. Lubiłam je wyszukiwać, kupować, by jak najszybciej się w nich zagłębić. Zrezygnowałam też z noszenia szpilek (mówiłam Wam, że będą to bardzo różne rzeczy!!). Nie wiem czy z wygody czy się starzeję? ;) Jeszcze niedawno potrafiłam spędzić cały dzień w szpilkach. Potrafiłam w nich chodzić, biegać, robić zakupy, jeździć samochodem. Jednym słowem był to trochę mój znak rozpoznawczy. Teraz wskakuję w botki lub mokasyny i jestem najszczęśliwsza! Ostatnio kupiłam sobie niewysokie czółenka, żeby choć trochę dodać sobie kobiecości ;) Wygasła też moja miłość do kupowania torebek. Stałam się taka praktyczna, aż czasami jestem na siebie zła. Kiedyś potrafiłam codziennie przekładać wszystkie klamoty do innej torebki, która akurat pasowała mi do stroju. Dziś mam jedną, kropka (ciekawe dlaczego, hehe). Co tam jeszcze, o!, zapomniałam już jak wielką radość sprawiało mi kiedyś oglądanie starych filmów. To dzięki nim przenosiłam się w lata 50-te, 60-te, to z nich czerpałam inspirację. Oglądałam Audrey Hepburn, Humphreya Bogarta, Grace Kelly i Freda Astaire'a. Teraz jedyne na co mam czas i siły to oglądanie Przyjaciół, których znam już na pamięć ;) (i nadal tak samo mnie bawią!) Zaszły we mnie też ogromne zmiany w myśleniu, postrzeganiu świata. Nawet trudno mi to opisać, ale cieszę się, że tak jest, teraz lubię siebie bardziej niż kiedyś :)

First of all, I gave up on so many things... And I've been realizing this lately that some of them I miss very much. These are very random things, some more fundamental, some very trivial, nevertheless things that somehow defined me. I miss, for instance, reading documentaries and biographies which helped me travel in time to another reality. I loved pursuing them, buying and delving into them. I also quit wearing heels (I told'ya these were very random things!!) And I'm not sure whether I did it for my comfort or because I'm getting old? ;) Not so long ago I would run around in heels all day long. I would walk, run, shop, drive in them. It was kind of my identification mark. Now I'm the happiest when I can put on my booties or loafers! Lately I bought low-heel pumps to add some feminity into my look :) Also, I don't buy so many bags anymore. I became so painfully practical. I used to change bags every day to match them to my outfits. Today I'm good with just one, period. What else, oh I know, I forgot how I loved watching old movies. They adjourned me to the 1950's and 60's and inspired me. I watched Audrey Hepburn, Humphrey Bogart, Grace Kelly and Fred Astaire. Now the only thing I have time and energy for is watching Friends, which I already know by heart :) (and even so I still find them best tv show ever!) I also changed mentally, the way I think of and perceive the world. It's even hard to describe that in just few words, but I'm grateful for how I feel with myself now, I like myself more than I used to :)

Po drugie, zaczęłam robić bardzo dziwne rzeczy. Serio, chyba coś mi się poprzestawiało w głowie, bo ostatnio zdarzyło mi się zrobić kilka bardzo dziwnych rzeczy. Mylę imiona dzieci (notorycznie), na Majkę mówię Wojtek. Dobrze, że biedna Majka jeszcze nie rozumie;) Ostatnio zamiast nakarmić Majkę, włożyłam Wojtkowi do ust jej papkowaty obiadek (wyobraźcie sobie jego minę!). A niedawno myjąc zęby, zamiast pasty na szczoteczkę nałożyłam sobie krem! Mówię Wam, zrobiło się bardzo dziwnie ;)!!
Ale wisienką na torcie jest fakt, że polubiłam robienie prania! Segregowanie, pranie (oczywiście w pralce!), wieszanie, zbieranie, znów segregowanie, prasowanie (zazwyczaj ;), to wszystko sprawia mi przyjemność i satysfakcję, że czyste pachnące ubrania znajdują się w szafach, a ja następnego dnia nie będę stała w garderobie i myślała: "Dobra to nie, bo jest w praniu, tego nie bo się suszy, hehe". Tu już zalatuje dziwactwem, lol.

Second of all, I started doing some weird things, too. Seriously, there must be something wrong with me since I've been doing some strange things lately. I confuse my children's names (notoriously!), I call Wojtek instead of Maja. It's good Maja's too small to get it ;) The other day I was feeding Maja and put her pappy food into Wojtek's mouth (imagine his face then!). And instead of putting toothpaste onto my toothbrush I put my face cream! I'm telling ya, it's getting weirder and weirder ;) And last but definitely not least, I became to liking doing laundry! Sorting, washing (in the washing machine of course!), hanging, collecting, again sorting, ironing (mostly ;), all that makes me feel good and satisfied that I can put clean and fragrant clothes into the closets and thanks to that avoid standing in my walk in and think: OK, I can't wear this, it's dirty, and that, it's still wet, hahah ;) I'm a weirdo!

Wiem, że zostałam mamą dwójki dzieci i niektóre z tych zmian były nieuniknione. A te dziwne rzeczy można złożyć na karb wiecznego niewyspania (od ponad 9 miesięcy nie spałam całej nocy!). Człowiek przystosowuje się do nowych warunków, w imię wygody i dobra swojego i bliskich potrafi zrezygnować z wielu rzeczy. Jednak Wojtek ma 4 lata, Majka 9 miesięcy, pora więc może powoli wracać do swoich przyzwyczajeń, do tego co kiedyś sprawiało mi przyjemność? A może te wszystkie zmiany to nie rezultat tego, że pojawiły się dzieci, a zwyczajnie to ja się zmieniłam? Jestem na etapie poszukiwania części swojej tożsamości na nowo. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie :) szczerze przyznaję, że trochę się cieszę...

P.S. Stwierdziłam, że zdjęcia z gry w golfa w butach na obcasie będą idealnie pasować do tematyki ;) Obiecuję, że to już ostatnie zdjęcia z Grecji!

I know I'm a mom of two and some of the changes were inevitable, and the strange things I've been doing may be a result of my permanent lack of sleep (I haven't slept the whole night for over 9 months!). You get accustomed to new conditions, for the sake of your and your family's comfort and interest you are ready for far-reaching changes. But since Wojtek is 4 years old and Maja is 9 months, maybe it's time to move on and get back to the things I liked before? Maybe it's not the motherhood that changed me? Maybe it's just me? I'm trying to figure out what the lost part of my identity realy is. Stay tuned to get to know the outcome :) I must admit I'm excited about it...

P.S. I decided that photos of me playing golf in heels are a perfect match to the subject ;) I promise these are the last photos from Greece! 

Comments

  1. Ja już nie śpię 8l !!!!!!!! Awwww, ja już całkiem jestem wariatką ;) love u, babe ❤️

    www.mommyinthewoodss.blogspot.com

    ReplyDelete
  2. Tak jest, kiedy myślami jesteśmy daleko, zamiast tu i teraz.

    ReplyDelete

Post a Comment