Mrs or Ms?

Zanim przeczytasz włącz to :)

Before you read listen to this :)


Absolwent (1967) to jeden z moich ulubionych filmów. Widziałam go już tyle razy (chyba tyle ile niektórzy widzieli Dirty Dancing, lol) i za każdym razem oglądam go z takim samym przejęciem i zaangażowaniem. Myślę, że fabułę znacie. Młody chłopak, Ben kończy szkołę, wraca do domu i nie może znaleźć sobie miejsca, nie wie czego chce od życia i wie, że nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom otoczenia. Z nudów wdaje się w romans ze znajomą rodziców, panią Robinson... No i się zaczyna. Za namową rodziców, nieświadomych romansu syna, Ben decyduje się na randkę z córką swej kochanki. Robi to niechętnie, jednak okazuje się że panna Robinson jest kimś wartym zainteresowania... Reszty nie zdradzę. 
Film jest kultowy. Jednak ostatnio gdy go oglądałam, coś mi przyszło do głowy....
Czy oglądając film utożsamiacie się z jednym z bohaterów? Czy podświadomie kibicujecie właśnie tej wybranej postaci? Ja tak mam, jeśli wciągnie mnie magia filmu, oglądam go w pełnym napięciu i i z całym wachlarzem emocji (teraz chyba jeszcze bardziej ;). 
Zazwyczaj utożsamiałam się z młodymi dziewczynami. Angażowałam się w "ich sprawy". Jednak ostatnio przyszło mi do głowy, że może czas skończyć z tą dziecinadą (!) i zacząć myśleć o sobie w kategoriach kobiety, mężatki (oczywiście zawsze pamiętam, że nią jestem!) i matki? Czuję się bardzo młodo, jednak zastanawiam się kiedy nastąpi ta granica, po przejściu której zacznę już być tylko kobietą, nigdy dziewczyną. A może to jest w nas i niezależnie od wieku czujemy się jedną z nich?
Na razie oglądając film czasem jestem dziewczyną, czasem kobietą. Zastanawiam się czy Wy też macie takie rozsterki. Jak same siebie widzicie? Czy patrzycie na siebie przez pryzmat ról, które w życiu pełnicie? Czy młodość to era przed dzieckiem czy może przed 30, 40, 50? Czy to po prostu stan ducha?
To jak, pani czy panna Robinson?


The Graduate (1967) is one of my favorite movies. I've seen it so many times (like some of us has seen the Dirty Dancing, lol) and every time I do I watch it with the same commitment and emotion. I think you know the story. A young man, Ben graduates from college and comes home. He doesn't know what to do with his life and is aware he won't meet the expectations of the people surrounding him. Out of boredom he gets involved in an affair with his parents' friend, Mrs Robinson... And then it all starts. His parents, unaware of their son's fling, force him to have a date with Elaine, Mrs Robinson's daughter. Reluctant as he is, it turns out that Elaine is a pretty interesting girl... I won't tell you more.
The movie is classic. But as I was watching it lately it got me thinking...
Do you empathize with one of the characters when watching a movie? Do you subconsciously cheer on this person not the others?? I do that, and if I get involved in a movie, I watch it with tension and full emotion (now even more ;)
I ususally identified with young girls, I got interested in "their stuff". But now it got me thinking I should quit it and think of myself as of a woman, who's married (of course I always remember that!) and a mother? I feel very young, but I wonder when there will be the line between being a woman and a girl. Or is it just our own thing and the age doesn't have to do with it?
Now I sometimes feel a girl and sometimes a woman when watching a movie. I wonder if you do the same. How do you perceive yourselves? Do you look at yourselves taking the roles you play in life? Is youth the pre-parenthood era or is it before 30, 40, 50, 60? Or is it just a state of mind?
So, Ms or Mrs Robinson?





Comments

  1. It happens to me too! This movie seems to be amazing and interesting so I'll definitely going to watch it!

    ReplyDelete

Post a Comment