Smalltown girl


Przeżywałam ostatnio kryzys twórczy, tzn. tematy piętrzyły mi się w głowie, ale z drugiej strony nie chciałam ich publikować. Zaczęłam wątpić w sens pisania. Zatęskniłam za normalnością, spokojem. Hmm, no i wtedy zrodził się w mojej głowie temat, a może nawet trend, który wydaje mi się, że zdobywa coraz więcej zwolenników. I postanowiłam go opisać.
Normalność, naturalność, bo o tym mowa. Ile można udawać? Jak długo można się spinać i być kimś kim się nie jest? Plastikowy świat, w którym pełno ludzi udających, że są oczytani, na czasie, że mają wyczesane domy i ubrania.
Sztuczna rzeczywistość wykreowana przez influencerów, zdjęcia po photoshopie, ukazują sztuczną rzeczywistość. Z drugiej strony zaś powoli w ludziach rodzi się tęsknota za normalnością. Ubierasz co masz, śmiejesz się z tego, co Cię śmieszy, jesz, co lubisz i zachowujesz się tak, jak lubisz. Czyż to nie piękne?

I've been going through a creative slump, I mean I topics kept pilling in my head, but on the other hand I didn't feel like publishing it. I began doubting there was any point in my writing. I missed being normal and calm. And then it got me thinking about something, I guess a trend, which recently has started gaining more and more followers. And so I decided to write.
Being normal and natural is what I wanted to tell you about. How much can you keep pretending? How long can you brace yourself and pretend you're somebody else? The plastic world full of pretenders who pose as deep thinkers, readers, who fake being in fashion with cool houses and kit.
Fake reality created by influencers, photoshoped photos show artificial world. And yet there is a group of people who miss being normal. You wear what you have, laugh at what makes you laugh, eat what you fancy and behave as you want to. Isn't that great?  


Po cholerę udawać, że lubisz sushi, skoro go nie cierpisz (to akurat nie o mnie)? Po co udawać, że czytało się Salingera, skoro bardziej kręci Was Jane Austen?
Nie wiem jak Wy, ale ja już nie chcę udawać. Nie chce mi się, nie mam ochoty.
Jestem, jaka jestem. Nie będę udawać, że wychowywałam się w wielkim mieście, skoro pochodzę ze wsi. Nie będę z tego powodu się chować i milczeć. Podróżując za granicę, nie czuję kompleksów. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami. Zrozumienie tego bardzo ułatwia życie i funkcjonowanie w społeczeństwie. Czy jesteśmy z dużego miasta czy z małego, każdy jest tylko człowiekiem.

Część ciuchów mam z moich ulubionych sieciówek, a resztę za grosze z lumpeksów.  Kupuję na wyprzedażach i poszukuję okazji, bo uważam, że wydawanie fortuny na ciuchy to wyrzucanie pieniędzy w błoto.
Mam piękny dom, ale wiele rzeczy pozostało jeszcze do zrobienia. Ostatnio zaś pogrąża się w bałaganie zrobionym przez moje dzieci.
Nie ćwiczę regularnie, czego bardzo żałuję, ale niestety mam słomiany zapał. Z tego też względu nie mam profesjonalnego stroju do ćwiczeń, więc każdy mój zryw do ćwiczeń oznacza jeszcze dodatkową gimnastykę związaną ze strojem, haha (szukanie koszulki i spodni do ćwiczeń, w których nie wyglądam jak klaun!)

Why should you pretend you like sushi while in fact you hate it (not me though)? Why act like you've read Salinger when you're more into Jane Austen?
I don't know how about you, but I don't feel like pretending anymore. I won't, I don't want to.
I am what I am. I won't pretend I was raised in a big city when I'm from a small village. I won't hide myself and stay silent. I don't feel insecure when I travel abroad. 
In fact we're all the same. Getting to understand that makes life and being part of the society a lot easier. Whether you're from a big or small town, you're only a human.

Part of my clothes is from my fave chainstores and some for a steal from thrift stores. As much as I love fashion, I buy on sales and seek deals as spending a fortune on clothes is just a waste of money. 
I have a beautiful house, but there's still so much to do. And recently my home has been sinking in total mess made by my kids.
I don't exercise regularly, which I really regret, but I'm like a flash in the pan. That's why I don't have a professional sports outfit so each of my zest for sports (haha) entails extra workout on finding decent clothes which don't make me look like a clown, haha!






Mam dystans do siebie i potrafię się z siebie śmiać, ale boli mnie dwulicowość ludzi. Pisząc bloga wystawiłam swoją osobę na krytykę, która oczywiście dokonuje się za moimi plecami. Czasami myślę, że mnie to nie obchodzi, a czasami po prostu jest mi przykro.

I don't take myself too seriously and I'm able to laugh at myself, but two-faced people hurt me. When decided to write a blog, I exposed myself to critics and haters which go on behind my back of course. Sometimes it doesn't bother me at all, but sometimes I just feel bad.



Wszystko to świetnie pokazuje i podsumowuje Dawid Podsiadło, który w swojej piosence Małomiasteczkowy mówi o sztucznym świecie, który go męczy i jak chętnie wraca do swojego małego świata, w którym nikt nie udaje.
Swoje 35 urodziny spędziłam w Warszawie, którą naprawdę uwielbiam. Zeszliśmy sporą część miasta i muszę powiedzieć, że oprócz warszawskiego lansu i blichtru, zauważyłam też zwyczajnych młodych ludzi, którzy wyglądali jak ja, małomiasteczkowo i na luzie.

All this is pictured and summed up by Dawid Podsiadło who sings about a fake world which makes him tired and how he loves going back to his small world where nobody pretends.
I spend my 35th birthday in Warsaw which I really adore. We walked around a big part of the city, and I must say that apart from the Warsaw swag and glamour, I saw tons of people who looked exactly like me, smalltown and laidback.

Comments