Imagine

"Fresh Prince of Bel-Air"(1990s tv show) via pinterest.com


Czy nie męczy Was czasem bycie dorosłym? Codzienne obowiązki i zmartwienia, a do tego te wszystkie konwenanse i zasady współżycia społecznego! Nie mówię, że to coś złego, że istnieją pewne zasady życia w cywilizowanym świecie, bo przecież one porządkują nasze życie i sprawiają, że nie jesteśmy nieokrzesanymi dzikusami, tylko ludźmi, którzy potrafią koegzystować bez większych konfliktów. Ostatnio jednak mam tyle rzeczy na głowie, że jedyne o czym marzę, to po prostu olać wszystko i spędzić choć jeden dzień na moich zasadach, a raczej wbrew wszystkim zasadom, tylko po to, by sobie ulżyć i zatęsknić za uporządkowanym "życiem dorosłych".  Generalnie wyobrażam go sobie tak:

Aren't you sometimes tired of being an adult? Everyday chores and worries, and all those principles of the social life! I'm not saying it's wrong there are certain rules of the so called civilized world as they put our lives in order and us instead of being crude savages, we are human beings who are able to co-exist without any major conflicts. Lately, however, I'm tackling so many problems at a time that the only thing I'm dreaming of right now is to not give a hang about anything and spend at least one day on my own rules or rather against the rules, just to regain the urge to be adult again.
Generally I imagine it'd go like this: 



7:00
Otwieram oczy i widząc deszcz na oknem naciągam kołdrę jeszcze mocniej i olewam budzik oraz głosy dzieci wołające "Mamo, już jest dzień!".

I open my eyes and seeing rain behind the window I pull the comforter even higher and I don't care the alarm clock's gone off and my kids are shouting "Mommy, it's daytime!"

8.30
Decyduję się wstać z łóżka, po to by wypić kawę i niespiesznie rozpocząć poranek.

I decide to leave my bed just to have coffee and start the day smoothly.

9.30
Rezygnuję z makijażu, komu by się chciało w taki piękny luźny dzień! Skoro nie mam makijażu, może by tak pójść o krok dalej i olać dress code (czyt. ubrania schludne, acz niewygodne!) i założyć mięciutki, wygodny dres? (Można by pójść o jeszcze jeden krok dalej i wybrać bieliznę, która nie uwiera i jest zapewne bardzo wygodna, jednak nosi pewne znamiona znoszenia i raczej przypomina bandaż ;) przykład z życia wzięty, jednak nie z autopsji!

I forgo make up, who would want to put on make up on such a lovely casual day! And since I have no make up why don't I take one step further and abandon the dress code (mean. smart but very uncomfortable clothes!) and put on comfy and soft sweats? (One could go even furter and go for undies which don't pinch and are sure very comfortable but also bear some signs of tiredness and resemble gauze bandage ;) true example not taken from my own experience!

9:30
Nie zamartwiam się o dzieci. Zasiadam przed komputerem i robię coś przyjemnego, np. piszę posta. Do pracy nie idę, przecież nie jestem dorosła! Całe przedpołudnie spędzam na czytaniu i robieniu mnóstwa przyjemnych, aczkolwiek totalnie bezużytecznych czynności.

I'm not worrying about my kids. I just sit in front of my computer and do something nice e.g. writing a post. I'm not going to work, I'm not an adult for crying out loud! I spend the whole morning reading and doing lots of totally useless things.

13.00
Nie martwię się o to, czy w lodówce jest tylko światło i czy jest mleko dla Majki. Olewam robienie kolejnej listy zakupów, której i tak zapewne zapomnę! Zamawiam pizzę i zjadam paczkę czipsów bez poczucia winy, zapijając colą oczywiście.

I don't care if there's only light in the fridge and if there's still milk for Maja. I forgo making another shopping list which I would surely forget to take! I order a pizza and bolt a packet of chips without feeling guilty, drink Coke of course.

14.08
Napotkanym przypadkiem "nieprzyjaciołom" (eufemizm)  mówię, co o nich myślę.  Kupuję sobie coś ładnego.

When I run into any of my non-friends (euphemism), I tell them what I really think of them. I buy myself something nice.


15.30
Pozwalam dzieciom na zrobienie totalnego bałaganu w domu, zrobienie bazy i zabawę w Indian (łącznie z malowaniem mojej twarzy). Potem pozwalam im pobawić się w kuchni, nie ma to jak zabawa w gotowanie!

I let my kiddos make a total mess in the house, make a fort and play Cowboys and Indians (face painting included). Then I let them have fun in the kitchen, there's nothing better than cooking!

17.12
Nie sprzątam, nie piorę, nie składam, nie gotuję, przecież dziś nic nie muszę.

I'm not cleaning, I'm not doing the laundry, I'm not folding, I'm not cooking, I don't have to do anything today, right? 

18.00
Leżymy (już w piżamach) całą rodziną przed tv i oglądamy "Sekretne życie zwierzaków domowych", moją ulubioną baję. Dzieci są szczęśliwe, my też.

We're all laying on the couch watching "The Secret Life of Pets", my fave animated movie. The kids are happy and so are we.

19.35
Dzieci idą spać! Kładą się same. Nie ma konieczności wyganiania ich do łóżek, robienia toalety wieczornej, itd. Dają buziaka, przytulają się i maszerują do swoich łóżeczek. My zaczynamy wieczór.

The kiddos are going to bed! Alone. No struggle to get them to bed, no eveving bathroom routine, etc. They just give us a kiss and go straight to bed. We start our evening.

20.00
Obmywam twarz wodą, myję zęby (tego nie odpuszczam nawet w taki dzień). W domu panuje cisza, nie denerwuje mnie ten cały bałagan w domu. Nie przygotowuję się do pracy na jutro (przecież dziś nic nie muszę!). Odpuszczam przeglądanie głupich mediów społecznościowych. Włączam ulubioną muzykę i śpiewam ile sił w płucach, a dzieci się nie budzą. Potem włączam jakąś hollywoodzką szmirę z typu komedii romantycznych i nie jest mi głupio, że znam ją na pamięć. Leżę, a moje myśli nigdzie nie krążą, nie myślą o zakupach, obowiązkach, o tym, co ktoś o mnie myśli, lub o tym, że komuś może się coś stać. Jestem jakby 10 kilo lżejsza i bardziej gibka, bo nic mnie nie spina. Niczym się nie zamartwiam i generalnie w ogóle nie myślę. Uff!

I wash my face with water, clean my teeth (this is what I don't skip even on a day like this!). It's so quiet at home, all the mess doesn't bother me. I'm not preparing for work the next day (I don't have to!). I decide not to browse through stupid social media. I turn on my fave music and  sing as loud as I can and the kids don't wake up. Then I go for some hollywood romantic crap and I'm not even ashamed I already know it by heart. I just lay and my thoughts are still, I 'm not thinking about shopping, my chores and other people's opinions or whether something might happen to someone I care about. I'm like 10 kilos lighter and more flexible because there nothing to uptie me. I'm not worrying about anything and generally I'm not thinking. Phew!

Comments