Black and white





Wiecie, że moja szklanka jest zawsze do połowy pełna, nigdy na odwrót, OK, prawie nigdy. W życiu zdarzają się momenty, w których nie zawsze myślisz pozytywnie i masz ochotę sobie ponarzekać. Haha, tak tak, nawet ja narzekam. Ojej, robię to wprost po mistrzowsku! Potrafię truć bez końca, jak ktoś lub coś zajdzie mi za skórę. Zdarzyło się Wam kiedyś znaleźć w sytuacji, w której w sumie nie wiadomo jak i dlaczego się znaleźliście i na domiar złego, nic nie można zrobić, by ją naprawić? Hmm, nie cierpię, gdy nie mam wpływu na to, co dzieje się w moim życiu, gdy czuję, że tracę nad czymś kontrolę, szczególnie gdy mleko się rozlało, nie ma winnych, ale niesmak pozostaje. No tak, i takie sytuacje się w życiu zdarzają, a ja z każdym takim momentem staję się bardziej nieufna, ostrożna i czuję, jak przybieram tzw. "grubą skórę", by w przyszłości w mniejszym stopniu to wszystko odczuwać. W takich momentach sił, spokoju oraz poczucia bezpieczeństwa dodaje mi dom (w każdym możliwym znaczeniu tego słowa).

You know my glass is always half full, never half empty. OK, almost never. But there are moments in life when you don't feel like positive thinking and all you want is to sit and whine. Oh yes, even I do it. And I can be a real master of whining! I can grumble like crazy when somebody or something gets under my skin. Have you ever found yourself in a situation which you've no idea how the hell you got into, and to cap it all off there's nothing you can do about it? Gosh I hate when I can't do anything about my life, when I lose control over my life, especially when the milk has spilt, nobody's guilty but the disgust stays. Well, such situations in a grown up world are inevitable but every time something like that happens I become more distrustful, cautious and tougher to be less vulnerable next time. In such moments I seek comfort, strenght and serenity in my home (in any way you understand that).


Comments

Post a Comment